środa, 27 października 2010

Łódź Design 2010


W najbliższą niedzielę zakończy się festiwal Łódź Design 2010. Jest to impreza na dużą skalę. Już samo zwiedzanie wystaw, umieszczonych w kliku lokalizacjach, wymaga czasu i bardzo dobrej kondycji, całości towarzyszą ponadto liczne akcje i wydarzenia.
Wybrałyśmy się tam z K na jednodniową wycieczkę. Czasu nie było wiele (a i kondycja okazała się pozostawiać wiele do życzenia), postanowiłyśmy więc ograniczyć program zwiedzania do siedziby głównej festiwalu w Łódź Art Center na Tymienieckiego. Pośród licznych, mniej lub bardziej interesujących elementów ekspozycji, wiedzione wskazówkami pasjonatki food designu Gosi Lipińskiej, odnalazłyśmy dwa projekty o bliskiej nam tematyce. 

Autarchy studia Formafantasma to kolekcja naczyń i lamp z biomateriału składającego się z mąki, odpadów rolniczych i naturalnego wapnia. Subtelne, pastelowe kolory osiągnięto dodając do masy przyprawy lub naturalne barwniki z warzyw. Część naczyń została zaimpregnowana woskiem pszczelim i dziegciem sosnowym, tworząc produkt równie piękny i ekologiczny, co funkcjonalny.
U podstaw projektu leży idea autonomicznej produkcji towarów. To wizja społeczności samowystarczalnej, w której osobiście uprawia się, zbiera i przetwarza dary natury, służące następnie jako pokarm lub materiał do wytwarzania niezbędnych narzędzi.
Jak mówią autorzy: "Autarchy to hołd złożony temu co proste, codzienne, nieskomplikowane". 






projekt: Studio Formafantasma, zdjęcia: Katja Pu

Drugi ciekawy pomysł na zastosowanie naturalnych składników w procesie twórczym to naczynia wykonane ze skórki pomarańczowej, część wystawy prezentującej Akademię Sztuki i Projektowania Bezalel w Jerozolimie. Młody projektant Ori Sonnenshein do zabawy z formą wykorzystał lokalny, w pełni biodegradowalny materiał, tworząc niewielkie, pełne uroku i ciepła obiekty. 






projekt: Ori Sonnenshein, zdjęcia: Katja Pu

Jeśli ktoś zdecyduje się na wyprawę do Łodzi, po intensywnych doznaniach artystycznych proponujemy wizytę w Hort-Cafe (dawny Hortex) na Piotrkowskiej 106/108. Wystrój rodem z eleganckiego uzdrowiska, gąszcz roślinności doniczkowej, obowiązkowa szatnia, imponujące desery lodowe z morzem kolorowej galaretki i górami bitej śmietany, krem sułtański... Prawdziwa, niepowtarzalna, surrealistyczna kapsuła czasu. Koniecznie!   

Brak komentarzy: